niedziela, 2 kwietnia 2017

Magiczna moc sałatki ziemniaczanej

Wczoraj złapało mnie lekko sentymentalnie i zaczęłam przeglądać szuflady ze starymi rzeczami. W moje ręce wpadł zeszyt z przepisami, a w nim jedna z moich ulubionych sałatek ziemniaczanych. Kiedyś robiłam ją rzadko, bo przecież ziemniaki nie są wcale takie zdrowe. Tak myślałam do czasu aż poznałam różnicę między ich ciepłą i zimną wersją. Ziemniaki to źródło węglowodanów, które zalicza się do jedzenia cukropodobnego. Ich indeks glikemiczny jest wysoki, gdy są gorące. Co innego podane na zimno. Ziemniaki zawierają bardzo ważny składnik odżywczy - błonnik w postaci skrobii opornej. Jest ona ogromnie ważna dla naszych jelit, gdyż działa na nie uszczelniająco i przeciwdziała stanom zapalnym. Skrobia oporna ma to do siebie, że podczas gotowania zmienia się w cukier. Znika z nich błonnik. Magia dzieje się podczas stygnięcia. Odzyskują w ten sposób swoje właściwości i stają się superbłonnikiem. 


składniki:
6 ziemniaków w mundurkach
puszka białej lub czerwonej fasoli - odsączona
1 czerwona cebula
pęczek szczypiorku 
łosoś wędzony
rzeżucha do dekoracji
sól, pieprz, oliwa

Sałatkę przygotowuje się banalnie. Największa trudność tego dania to ugotowanie ziemniaków. Wiem, że niektórzy potrafią przy tej okazji spalić garnek (mój Tata kiedyś gotował ziemniaki bez wody ;), ale jeśli już posiadasz tę umiejętność to dalej będzie z górki;).

Ziemniaki dokładnie myję. Następnie gotuję je w osolonej wodzie. Gdy są gotowe - odcedzam i pozostawiam do ostygnięcia. 

Cebulę, szczypiorek drobno kroję. Łączę z fasolą. Gdy ziemniaki ostygną kroję je w kostkę i dodaję do pozostałych składników. Doprawiam całość oliwą, solą i kolorowym pieprzem. Wszystko dobrze mieszam.

Podaję z wędzonym łososiem skropionym oliwą. Wszystko posypałam rzeżuchą.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz