sobota, 1 kwietnia 2017

Ekspresowe krewetki w sosie orzechowym

Pewnie znacie ten moment, kiedy wracacie wykończeni do domu, głodni, że aż źli i najchętniej rzucilibyście się na czekoladę czy inny kawałek ciasta, bo wasz organizm domaga się energii tu i teraz, czyli najlepiej cukru. Kiedyś, gdy mniej dbałam o równy poziom energii dostarczany w ciągu dnia, takie sytuacje zdarzały się często. Obecnie gdy planuję jedzenie na cały dzień trafiają się rzadko, ale gdy nadejdą to gotuję w tempie sprintera walczącego o życiówkę w biegu na 100 m. Tym razem na tapetę trafiły krewetki w sosie orzechowym. Obiecuję, że zajmie wam to nie więcej niż 10 minut, a ciało wam za to podziękuje.

składniki na jedną porcję:
krewetki
10 krewetek - szare, mrożone
1 łyżka masła orzechowego
1 łyżeczka masła klarowanego
sok z połowy limonki
1 płaska łyżeczka cukru
1 tajskie chili
1 ząbek czosnku
2-3 łyżki sosu sojowego
kilka kropel oleju sezamowego
czarny sezam

sałatka
Zazwyczaj to co jest w lodówce. Tym razem:
2 garście roszponki
1/4 czerwonej cebuli pokrojonej w piórka
odrobina fety, ale lepszy byłby parmezan
5-6 pomidorków koktajlowych
5-6 czarnych oliwek.

Zaczynamy! Włączamy ekspres do kawy. Jesteśmy zmęczeni i podwójne espresso nam się należy. Uwielbiam podwójne espresso <3.

Krewetki wkładamy do miseczki z ciepłą wodą. Szybko się rozmrożą, a my w tym czasie pokroimy warzywa i parmezan (najlepiej w małe kawałki, ale można też starkować) i wrzucimy je do jakiegoś półmiska. Będą grzecznie czekały na królowe tego dania, czyli krewetki.

Zabieramy się za sos. Kiedy mówiłam, że ten przepis jest z gatunku sprinterskich to nie żartowałam. Trzeba szybko machać łyżką i patelnią, bo bardzo łatwo orzechy z cukrem mogą się przypalić.

Łyk kawy i do dzieła.

Masło klarowane wrzucam na patelnię. Roztapia się, a ty siekasz chili i czosnek. Buch na patelnię. Rumieni się. Mieszasz. Dodajesz łyżkę masła orzechowego i odrobinę cukru. Mieszasz. Teraz nie masz czasu na kawę, bo Ci się wszystko przypali. Ale nie martw się. To espresso. Został Ci tylko łyk. Wypijesz je za 3 minuty jak skończymy z krewetkami.
Wlewasz sos sojowy i wrzucasz krewetki, które osuszasz wcześniej ręcznikiem papierowym. Mieszasz. Na chwilę zostawiasz i widzisz jak pięknie otulają się sosem i zwijają się pod wpływem ciepła. Moc kuchenki ustawiona jest na średni poziom. Dolewasz odrobinę wody. Odrobinę. Tylko tyle, aby się nie przypaliło. Dodajesz kilka kropel oleju sezamowego. Gdy krewetki zmienią się w różowe wyłączasz źródło mocy. Dopijasz kawę. Skrapiasz limonką. Krewetki rzecz jasna. Całość wykładasz na warzywa i cieszysz się tajskim smakiem 4S :) sweet, sour, salty i oczywiście spicy. Całość posypujesz czarnym lub białym sezamem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz