Myślicie, że gotowanie i gry to dwa światy nie do połączenia?
Nic bardziej mylnego. Dzisiaj na rynku pojawił się Shadow Warrior 2 - sequel
nietuzinkowej strzelanki FPP studia Flying Wild Hog’s z byłym szogunem Lo Wang
w roli głównej. I to właśnie Wang zainspirował mnie do wymyślenia demonicznego
udonu w sosie teryjaki. Nasz bohater po raz kolejny - dzierżąc arsenał giwer i
mieczy, władając magią i strzelając humorem, stanie przed zadaniem
unicestwienia demonicznych legionów zła. Zanim jednak to zrobi musi się najeść
do syta. Przepis dla dwóch głodnych ninja przygotowany z okazji premiery gry znajdziecie poniżej, a Shadow Warrior 2 od dziś
możecie znaleźć na sklepowych półkach, które w epickim wydaniu dostarczyło Wydawnictwo
Techland.
Sensei Wang gotuje: Demoniczne Udon Teriyaki a’la Shadow Warrior 2
Uczniu! Czy czujesz ostry przeszywający ból w trzewiach? W 9
przypadkach na 10 jest to moja katana, na którą z wolna nawijają się twoje
wnętrzności. Jednak w pozostałym jednym przypadku jesteś po prostu
głodny. Nie samym Chi człowiek żyje. W walce pociechy z ciebie jeszcze długo
mieć nie będę, to przynajmniej mi coś czasem ugotujesz. Robimy moje ulubione
danie. Porcja dla dwóch głodnych ninja.
Składniki tradycyjne (i ich zamienniki dla leszczy takich
jak ty):
Czarne, wijące się nicienie z żołądka demona (lub 200g
makaronu udon)
Posiekane w równą kostkę nerki smoka (lub 250 g tofu,
ewentualnie tuzin krewetek)
Gruczoł jadowy dużego skorpiona (lub 1 czerwona cebula)
Świeża gałka oczna cyklopa (lub 1 czerwona papryka)
Garść świętych grzybków wieszczych (lub 5 grzybów shitake -
suszonych, namoczonych we wrzątku, pokrojonych w paski)
Zzieleniałe paznokcie sezonowanego trupa (lub szczypiorek
pocięty na 3-4 cm kawałki)
2 ząbki czosnku (czosnek to czosnek – tak samo demoniczny w
każdym wydaniu)
25 papryczek z piekła (lub 1-2 papryczek chilli, w
zależności od preferencji)
Mała bryłka świeżej siarki (lub kawałek korzenia imbiru –
ok. 3 cm)
Sos:
Burbon (lub 3 łyżki sosu ostrygowego)
Krew wrogów (lub 3-5 łyżek sosu sojowego)
Łzy sierot (3-5 łyżek sosu teriyaki)
Benzyna (1 łyżeczka oleju sezamowego)
Popiół z krematorium (1 płaska łyżeczka cukru brązowego)
Na koniec:
Stuletni ocet (lub jedna limonka)
Larwy muchy (Kiełki fasoli mung)
Żużel (Czarny sezam)
Przygotowanie:
Nicienie (lub makaron):
Nic ci tu nie będę tłumaczył. Jak nie wiesz jak się gotuje to
sobie zobacz na opakowaniu. Pilnuj, żeby ci się nie rozlazło nim wrzucisz do
garnka. Jak się ugotuje, to odcedź (durszlakiem, choć prawdziwy
ninja wyjmuje ręką z wrzątku) i odstaw na później.
Smocze nerki (tofu):
Pokrój w równą kostkę. Mając do dyspozycji katanę można z
tym sobie poradzić w 1,2 sekundy. Obsmaż to na patelni, na oleju jaki tam sobie
wybierzesz. Ja lubię silnikowy, bo smakuje wolnością.
Gdy kosteczka już się zarumieni, z każdej strony walnij na patelnię 3 łyżki krwi wrogów (albo ostatecznie sosu sojowego) i 2 łyżki łez sierot (albo sosu teriyaki). Jak zawartość patelni złapie smak i kolor sosów, to odstaw ją na bok i się od niej odpieprz na jakiś czas. A jak używasz do tego krewetek, to daruj sobie cały ten etap, bo i tak im nie pomoże.
Gdy kosteczka już się zarumieni, z każdej strony walnij na patelnię 3 łyżki krwi wrogów (albo ostatecznie sosu sojowego) i 2 łyżki łez sierot (albo sosu teriyaki). Jak zawartość patelni złapie smak i kolor sosów, to odstaw ją na bok i się od niej odpieprz na jakiś czas. A jak używasz do tego krewetek, to daruj sobie cały ten etap, bo i tak im nie pomoże.
Sos:
W pucharze z czaszki – względnie jakiejś miseczce – połącz
Burbon, krew wrogów, łzy sierot, benzynę i popiół z krematorium (albo względnie sos ostrygowy, sos sojowy, sos teriyaki i
łyżeczkę trzcinowego cukru). Dolej ¼ szklanki ciepłej wody (może być ta z grzybów shitake), żeby łatwiej się rozmieszało i rozpuściło. Zamieszaj porządnie.
A teraz wszystko to składamy do kupy
To bardzo proste, więc jeśli nie zrozumiesz czegoś za
pierwszym razem to dostaniesz ode mnie dziesięć kijów w gołe pięty.
Wiesz co to wok? To taka patelnia, tylko dla prawdziwych
twardzieli. Postaw wok (lub patelnię) na otwartym ogniu – najlepiej na
zgliszczach domu wroga. Może być kuchenka. Nagrzej porządnie. Wlej trochę oleju –
którego tam wolisz. Jak się rozgrzeje, ładujesz do woka tyle piekielnych
piekielnych papryczek żeby cię nie zabiło, czyli ze dwie papryczki chilli. Jedna?
Brzydzę się tobą, słabeuszu. Dalej posiekany w drobne plasterki czosnek. No, co
się szczerzysz? Do czosnku z szacunkiem, bo to potężny duch! Dalej ścierasz
do tego siarkę, albo ten twój imbir. Czekasz chwilę i dodajesz drobno posiekany gruczoł… a tak, tak – już mówiłem, że może też być czerwona
cebula. Tylko ją pokrój w drobne piórka. Jak się zeszkli, dorzuć do woka swój
zapasik wieszczych grzybków.
Do tego wreszcie tę twoją zwykłą czerwoną paprykę. I teraz
skup się – smażysz to chwilę i mieszasz. Ale nie tak anemicznie jak wywijasz
kataną, tylko z zaangażowaniem. Jak już to wszystko lekko zmięknie, łap za swój puchar i
wlewaj do woka sos. Ważne, żeby sos był w woku. Sos poza wokiem – źle. Sos w
woku – dobrze. Jarzysz?
A jak zamiast smoczych nerek upierasz się na krewetki, to
teraz je wrzuć. Będą w szarym, smętnym kolorze. Musisz poczekać aż nabiorą
pięknej czerwieni. No i mieszaj!
Gdy sos się ogrzeje lub krewetki są już gotowe, pora na
najważniejszy składnik – pasożyty. Uważaj, bo nicienie z żołądka demona nawet
po ugotowaniu potrafią jeszcze wyskoczyć z gorącego woka i pogryźć w ręce, a
skubańce są jadowite. Dorzuć je teraz i wszystko zamieszaj dokładnie. Niech to
się chwilę razem podsmaży, żeby się smaki połączyły. Tylko nie za długo.
Zestaw woka z ognia, i chlapnij po wszystkim stuletnim octem – tylko stołu nie
zachlap, bo wypalisz dziurę w drewnie.
Albo weź zamiast tego sok z połowy limonki.
Nałóż porcję na talerz. Na wierzch wyłóż smocze nereczki.
Ile tam chcesz. Wolisz tofu? Nie przyznawaj się. Na to jeszcze dosyp
szczypiorku, kiełków oraz trochę żużlu, lub czarnego sezamu - żeby coś fajnie
chrupało.
Gotowe. Pamiętaj, żeby strzelić fotę na insta. Co robisz?
Twoja gęba musi być w kadrze. Wiesz co możesz zrobić z tym swoim
selfie-stickiem? Domyśl się. Ninja używa tylko selfie-katany! To teraz
zajadamy póki gorące. Szanse na to, że nie umrzemy są całkiem wysokie, o ile
czegoś nie poplątałeś.
No, to
#OMNOMWANG #TECHLAND #SHADOWWARRIOR2 #TECHLANDTEAM
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz