środa, 28 czerwca 2017

Zupa z bobu i młodych warzyw

Niestety szparagi powoli przebrzmiewają, ale pojawia się coś na osłodę. Bób! Sezonowość warzyw ma swoje uroki. Bób zawsze łączy mi się w myślach z koprem i masłem. Młode ziemniaki też. Gdy dodam do tego bulion z młodych warzyw ... po prostu musi być dobrze. I koper, dużo kopru. Nawet mój 2,5 letni mały człowiek daje okejkę :).


składniki:
3 l bulionu warzywnego
300-400 g bobu
300 g małych młodych ziemniaków
1-2 cebule
1-2 młode marchewki
4 ząbki czosnku
garść kopru
garść szczypiorku
100 g śmietany 18%
1 łyżka masła klarowanego
opcjonalnie - 3 cienkie plastry boczku
masło klarowane, sól, pieprz, sok z cytryny

Zaczynam od bobu. Gotuję go w wodzie ok. 15-20 min, tak aby nie był bardzo miękki. Obieram i odkładam na bok.

Do garnka dodaję łyżkę masła. Wrzucam cebulę pokrojoną w piórka oraz czosnek pocięty w plasterki. Gdy delikatnie się zarumienią dodaję ziemniaki pokrojone w plastry. Podsmażam je około 5 min, często mieszając. Chcę, aby były lekko zarumienione. Następnie wlewam bulion, dodaję liść laurowy i ziele angielskie. Gotuję około 10-15 min, tak aby ziemniaki były miękkie.

Gdy już są gotowe, dodaję bób i marchewkę pokrojoną w plasterki (wyjęłam ją z bulionu). Śmietanę lekko rozcieńczam w kubku zupą i dopiero wtedy dodaję do środka - znany patent, aby wyglądała dobrze. Gotuję jeszcze chwilę - jakieś 2 minuty. Dodaję koper, szczypiorek i wyłączam źródło prądu. 

Na koniec dodaję sok z połowy cytryny. Opcjonalnie, aby zupa miała jeszcze więcej aromatu, można dodać skwarki z cienkich plastrów boczku.
I koper! Dużo kopru :)

wtorek, 13 czerwca 2017

Pani królowa - szparagowa

Cały rok czekam na szparagi. Gdy tylko zaczyna się sezon jem je non stop. Dzień bez choćby śladowej ilości, jest straconym ;). Każdego roku mówię też sobie, że gdybym miała gdzie wstawić dużą zamrażarkę, to wypełniłabym ją szparagami. Po chwili zawsze nachodzi mnie ta sama refleksja - może dlatego są tak przeze mnie pożądane, bo to limitowana edycja?

W każdym sezonie, gdy już w jakimś stopniu nasycę się wersją soute, przychodzi czas na krem szparagowy. Można go przyrządzać na mnóstwo sposobów. Mój ma w sobie dobry bulion, gałkę muszkatałową i warzywa blanszowane na maśle klarowanym.


składniki:
2 pęczki zielonych szparagów
3 l warzywnego bulionu 
1-2 cebule
4 ząbki czosnku
3 ziemniaki
5 cm kawałek białej części pora
2 łyżki śmietany 18%
przyprawy - sól, kolorowy pieprz, szczyptę cukru, 2-3 szczypty gałki muszkatałowej i odrobina soku z cytryny
dodatki - najczęściej parmezan, chipsy z szynki serano, płatki migdałów i szczypiorek

przygotowanie:
Samo przygotowanie zupy jest naprawdę proste i szybkie. Potrzebna jest patelnia, garnek i blender.

Szparagi myję, odłamuję tam gdzie na to pozwalają i kroję jak leci. Podgrzewam na patelni masło klarowane i wrzucam szparagi. Blanszuję je około 5 minut, aby złapały kolor. 


W tym czasie kroję w piórka cebulę, czosnek w płatki, a por na drobne plastry. Gdy szparagi lekko się zarumienią  przekładam je do garnka, a na ich miejsce wskakują dopiero co pokrojone warzywa. Dodaję do nich szczyptę cukru, aby łatwiej wydobyć ten charakterystyczny słodkawo - ostry smak.

Warzywa się złocą, a ja w tym czasie kroję ziemniaki w mniejszą lub większą kostkę. To nie ma znaczenia. Dorzucam je do szparagów. Już w tym momencie żałuję, że są tam dwa pęczki, zamiast trzech ;) i czekam, aby dorzucić cebulę, por i czosnek z patelni.

Gdy wszystko już mam w garnku dodaję bulion, przyprawy i gotuję około 20 minut. Później blenduję na gładko. Na koniec dodaję dwie łyżki śmietany.

Chipsy z porwanej serano robię na suchej patelni. Dodaję parmezan, płatki migdałów i szczypiorek. No i zawsze mi mało.

czwartek, 1 czerwca 2017

Placki z serduszkami na dzień małego człowieka

To chyba przewrotność losu, że mój mały człowiek rozchorował się na Dzień Mamy. Na Dzień Dziecka zdążył już ozdrowieć, ale zarazki rozłożyły oboje rodziców. Energia energii nie równa, ale trzeba się zmierzyć z tym wyjątkowym wyzwaniem. Zresztą Dzień Dziecka to naprawdę niesamowity dzień. Prawdziwe święto dzieci (tych dużych też), które kojarzy się z radością, beztroską i miłością. Dlatego nie mogło zabraknąć dadongów wielkich (tak, tak to dinozaury) oraz placków z serduszkami, czyli z truskawkami.


Dadong robi robotę zawsze. Okazało się, że placki mu dorównały! Po zjedzeniu przez Gutka 6 sztuk (słownie: sześciu sztuk;)) usłyszałam: "Dziękuję bardzo, dziękuję serdecznie, było pysznie, mniam." Czyli jutro robię drugie <3.


Placki są proste jak barszcz. W zasadzie są prostsze niż barszcz.

składniki:

250 - 300 g jogurtu greckiego
1 i 1/3 szklanki mąki orkiszowej
2 jajka
2 roztopione łyżki masła klarowanego
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka brązowego cukru 
szczypta soli
owoce - u mnie dziś truskawki (serduszka) i kiwi

przygotowanie:

W misce miksuję jogurt z jajkami i roztopionym masłem. Gdy uzyskam jednolitą konsystencję dodaję cukier, mąkę z sodą, proszkiem do pieczenia i solą. Miksuję do osiągnięcia gładkiej masy.

Na rozgrzaną patelnię naleśnikową (bez tłuszczu) nakładam po 1 łyżce ciasta. Na mojej mieszczą się 4 placki. Zostawiam małe odstępy między nimi, gdyż placki jeszcze urosną. Smażę na średnim ogniu. Gdy widzę, że nieco podrosły układam po kilka plasterków owoców - 3 - 4 sztuki. 


Gdy widzę, że są przyrumienione, obracam je na drugą stronę. Po krótszej, niż poprzednio chwili, ściągam je z patelni. Aby usmażyć kolejną porcję wycieram patelnię papierowym ręcznikiem i robię kolejne.


Podaję z owocami, jogurtem grecki, syropem z agawy lub klonowym i mięta.
I wtedy słyszę "Mamusia, zrobisz kolejne?" <3