niedziela, 16 października 2016

Kaczka w sosie sezamowo-ostrygowym

Dawno nie robiłam kaczki w azjatyckich przyprawach. Zatęskniłam też za delikatnym połączeniem sezamu i sosu ostrygowego. W taką pogodę jak dziś, kiedy jest tak zimno i okropnie wieje, chciałam zjeść coś rozgrzewającego. Dla podkręcenia smaku dodałam też jedno chili. Poniższe składniki będą idealne dla 4 głodnych osób. Kaczka wyszła aromatyczna, a zarazem jak na Azję, całkiem subtelna w smaku.


składniki:
2 piersi z kaczki
1 duża cebula
pół cukinii pokrojonej w póksiężyce
500 g pieczarek - dobrze się sprawdziły brązowe z lidla
1 marchew pokrojona w talarki
szczypiorek
sezam
ryż
sok z połowy limonki

sos:
3 łyżki sosu sojowego
4 łyżki sosu ostrygowego
1 łyżeczka oleju sezamowego
1 łyżka sosu sojowo-grzybowego ciemnego
2 cm kawałek imbiru starty na tarce
1 tajskie chili
1 łyżeczka brązowego cukru
3 ząbki czosnku starte na małej tarce

bulion:
200 ml bulionu warzywnego
1 grzyb shitake

Kaczkę kroję w cienkie paski. Marynuję ją w sosie przez około 20 minut. W tym czasie przygotowuję wszystkie warzywa i wstawiam ryż.


Na woku prażę sezam. Gdy się zarumieni dodaję odrobinę oleju kokosowego oraz cebulę pokrojoną w piórka. Gdy lekko się zarumieni dodaję pieczarki pokrojone w plasterki. 


Kiedy trochę zmiękną dodaję cukinię oraz marchewkę. 


Po chwili wlewam kaczkę razem z przyprawami oraz dodaję bulion warzywny, w którym namaczał się grzyb shitake.


Wszystko przykrywam. Gotuję na średnim ogniu co jakiś czas mieszając. Kiedy kaczka jest gotowa (ok. 10 min gotowania) wyłączam źródło ognia i dodaję sok z limonki. Podaję z ryżem i szczypiorkiem.


czwartek, 13 października 2016

Demonic udon teryjaki dla Shadow Warrior 2 - #walkthrough

Myślicie, że gotowanie i gry to dwa światy nie do połączenia? Nic bardziej mylnego. Dzisiaj na rynku pojawił się Shadow Warrior 2 - sequel nietuzinkowej strzelanki FPP studia Flying Wild Hog’s z byłym szogunem Lo Wang w roli głównej. I to właśnie Wang zainspirował mnie do wymyślenia demonicznego udonu w sosie teryjaki. Nasz bohater po raz kolejny - dzierżąc arsenał giwer i mieczy, władając magią i strzelając humorem, stanie przed zadaniem unicestwienia demonicznych legionów zła. Zanim jednak to zrobi musi się najeść do syta. Przepis dla dwóch głodnych ninja przygotowany z okazji premiery gry znajdziecie poniżej, a Shadow Warrior 2 od dziś możecie znaleźć na sklepowych półkach, które w epickim wydaniu dostarczyło Wydawnictwo Techland.



Sensei Wang gotuje: Demoniczne Udon Teriyaki a’la Shadow Warrior 2

Uczniu! Czy czujesz ostry przeszywający ból w trzewiach? W 9 przypadkach na 10 jest to moja katana, na którą z wolna nawijają się twoje wnętrzności. Jednak w pozostałym jednym przypadku jesteś po prostu głodny. Nie samym Chi człowiek żyje. W walce pociechy z ciebie jeszcze długo mieć nie będę, to przynajmniej mi coś czasem ugotujesz. Robimy moje ulubione danie. Porcja dla dwóch głodnych ninja.

Składniki tradycyjne (i ich zamienniki dla leszczy takich jak ty):
Czarne, wijące się nicienie z żołądka demona (lub 200g makaronu udon)
Posiekane w równą kostkę nerki smoka (lub 250 g tofu, ewentualnie tuzin krewetek)
Gruczoł jadowy dużego skorpiona (lub 1 czerwona cebula)
Świeża gałka oczna cyklopa (lub 1 czerwona papryka)
Garść świętych grzybków wieszczych (lub 5 grzybów shitake - suszonych, namoczonych we wrzątku, pokrojonych w paski)
Zzieleniałe paznokcie sezonowanego trupa (lub szczypiorek pocięty na 3-4 cm kawałki)
2 ząbki czosnku (czosnek to czosnek – tak samo demoniczny w każdym wydaniu)
25 papryczek z piekła (lub 1-2 papryczek chilli, w zależności od preferencji)
Mała bryłka świeżej siarki (lub kawałek korzenia imbiru – ok. 3 cm)
Olej silnikowy, półsyntetyczny (Olej kokosowy do smażenia)


Sos:
Burbon (lub 3 łyżki sosu ostrygowego)
Krew wrogów (lub 3-5 łyżek sosu sojowego)
Łzy sierot (3-5 łyżek sosu teriyaki)
Benzyna (1 łyżeczka oleju sezamowego)
Popiół z krematorium (1 płaska łyżeczka cukru brązowego)

Na koniec:
Stuletni ocet (lub jedna limonka)
Larwy muchy (Kiełki fasoli mung)
Żużel (Czarny sezam)

Przygotowanie:

Nicienie (lub makaron):
Nic ci tu nie będę tłumaczył. Jak nie wiesz jak się gotuje to sobie zobacz na opakowaniu. Pilnuj, żeby ci się nie rozlazło nim wrzucisz do garnka. Jak się ugotuje, to odcedź (durszlakiem, choć prawdziwy ninja wyjmuje ręką z wrzątku) i odstaw na później.

Smocze nerki (tofu):
Pokrój w równą kostkę. Mając do dyspozycji katanę można z tym sobie poradzić w 1,2 sekundy. Obsmaż to na patelni, na oleju jaki tam sobie wybierzesz. Ja lubię silnikowy, bo smakuje wolnością.


Gdy kosteczka już się zarumieni, z każdej strony walnij na patelnię 3 łyżki krwi wrogów (albo ostatecznie sosu sojowego) i 2 łyżki łez sierot (albo sosu teriyaki). Jak zawartość patelni złapie smak i kolor sosów, to odstaw ją na bok i się od niej odpieprz na jakiś czas. A jak używasz do tego krewetek, to daruj sobie cały ten etap, bo i tak im nie pomoże.



Sos:
W pucharze z czaszki – względnie jakiejś miseczce – połącz Burbon, krew wrogów, łzy sierot, benzynę i popiół z krematorium (albo względnie sos ostrygowy, sos sojowy, sos teriyaki i łyżeczkę trzcinowego cukru). Dolej ¼ szklanki ciepłej wody (może być ta z grzybów shitake), żeby łatwiej się rozmieszało i rozpuściło. Zamieszaj porządnie.

A teraz wszystko to składamy do kupy

To bardzo proste, więc jeśli nie zrozumiesz czegoś za pierwszym razem to dostaniesz ode mnie dziesięć kijów w gołe pięty.

Wiesz co to wok? To taka patelnia, tylko dla prawdziwych twardzieli. Postaw wok (lub patelnię) na otwartym ogniu – najlepiej na zgliszczach domu wroga. Może być kuchenka. Nagrzej porządnie. Wlej trochę oleju – którego tam wolisz. Jak się rozgrzeje, ładujesz do woka tyle piekielnych piekielnych papryczek żeby cię nie zabiło, czyli ze dwie papryczki chilli. Jedna? Brzydzę się tobą, słabeuszu. Dalej posiekany w drobne plasterki czosnek. No, co się szczerzysz? Do czosnku z szacunkiem, bo to potężny duch! Dalej ścierasz do tego siarkę, albo ten twój imbir. Czekasz chwilę i dodajesz drobno posiekany gruczoł… a tak, tak – już mówiłem, że może też być czerwona cebula. Tylko ją pokrój w drobne piórka. Jak się zeszkli, dorzuć do woka swój zapasik wieszczych grzybków.


Do tego wreszcie tę twoją zwykłą czerwoną paprykę. I teraz skup się – smażysz to chwilę i mieszasz. Ale nie tak anemicznie jak wywijasz kataną, tylko z zaangażowaniem. Jak już to wszystko lekko zmięknie, łap za swój puchar i wlewaj do woka sos. Ważne, żeby sos był w woku. Sos poza wokiem – źle. Sos w woku – dobrze. Jarzysz?


A jak zamiast smoczych nerek upierasz się na krewetki, to teraz je wrzuć. Będą w szarym, smętnym kolorze. Musisz poczekać aż nabiorą pięknej czerwieni. No i mieszaj!


Gdy sos się ogrzeje lub krewetki są już gotowe, pora na najważniejszy składnik – pasożyty. Uważaj, bo nicienie z żołądka demona nawet po ugotowaniu potrafią jeszcze wyskoczyć z gorącego woka i pogryźć w ręce, a skubańce są jadowite. Dorzuć je teraz i wszystko zamieszaj dokładnie. Niech to się chwilę razem podsmaży, żeby się smaki połączyły. Tylko nie za długo. Zestaw woka z ognia, i chlapnij po wszystkim stuletnim octem – tylko stołu nie zachlap, bo wypalisz dziurę w drewnie. Albo weź zamiast tego sok z połowy limonki.


Nałóż porcję na talerz. Na wierzch wyłóż smocze nereczki. Ile tam chcesz. Wolisz tofu? Nie przyznawaj się. Na to jeszcze dosyp szczypiorku, kiełków oraz trochę żużlu, lub czarnego sezamu - żeby coś fajnie chrupało.



Gotowe. Pamiętaj, żeby strzelić fotę na insta. Co robisz? Twoja gęba musi być w kadrze. Wiesz co możesz zrobić z tym swoim selfie-stickiem? Domyśl się. Ninja używa tylko selfie-katany! To teraz zajadamy póki gorące. Szanse na to, że nie umrzemy są całkiem wysokie, o ile czegoś nie poplątałeś.
No, to #OMNOMWANG #TECHLAND #SHADOWWARRIOR2 #TECHLANDTEAM