sobota, 23 stycznia 2016

Pad Thai - jedno z najprostszych dań kuchni tajskiej

Kuchnia tajska nie jest skomplikowana, a Pad Thai jest jednym z najprostszych dań, które w niej znajdziecie. Co ciekawe jego wersji jest mnóstwo. Oczywiście trzymają się głównych wytycznych, ale każdy w tym daniu zostawia trochę siebie. Moją wersję przedstawiam poniżej. Może kiedyś zrobię to danie z Tajem i mój przepis ulegnie kolejnym przemianom. Kto wie :)

Do tej pory najlepszy Pad Thai jaki jadłam, przygotowywała dla mnie Tajka na Khao San Road - jednej z najbardziej znanych ulic w Bangkoku. Był też zarazem najtańszym, bo kosztował 6 zł. Za podwójną ilość krewetek musiałam dopłacić 2 zł. Porcja była już tak duża, że bałam się pytać, co bym dostała za dychę.

składniki:
garść orzechów ziemnych
1 jajko
mały kawałek imbiru rozdrobniony na tarce
4 ząbki czosnku
3-4 tajskie papryczki chili
1 limonka
kawałek cukru palmowego
pół opakowania kiełków fasoli mung
olej archaidowy lub z orzechów włoskich
200 g makaronu ryżowego, wstążki
15 krewetek
świeża kolendra
3 łyżki sosu sojowego
6 łyżek sosu rybnego (prawda jest taka, że wlewam sos na tzw. oko ;))

Na rozgrzany wok dodaję olej. Po chwili wrzucam czosnek, chili oraz imbir, które mieszam przez jakiś czas, aby połączyły swoje smaki. Dodaję sos rybny, sojowy, a także cukier palmowy. Gdy cukier się rozpuści wrzucam krewetki, które łączę z powstałym w woku sosem. Po chwili przesuwam wszystko lekko na bok i wbijam jajko, które rozlewam po woku i delikatnie mieszam. Po chwili łączę z resztą składników. Dodaję odrobinę wody z makaronu oraz sam makaron, który wcześniej ugotowałam. Mieszam aż całość dobrze się połączy. Wyciskam na wszystko sok z limonki i dodaję kiełki. Posypuję potłuczonymi w moździerzu orzechami i dodaję świeżą kolendrę.


Poniżej posmakujcie trochę Tajlandii

Street food
#nofilter

Makarony m.in. do Pad Thai
Tak się go przyrządza
Gdy jest za ostro, to można napić się wody z kokosa 
I jeszcze kilka obrazków z krainy uśmiechu. Wykonałam je w 2012 roku. Chyba pora wyruszyć po nowe :)
Jak Wam się podoba?

niedziela, 3 stycznia 2016

Brownie, które pokocha nawet czekoladowy sceptyk

Czekolada nie jest miłością mojego życia i wie to każdy, kto spędził ze mną trochę czasu. Nie oznacza to jednak, że mam w nosie czekoladowe wynalazki, które są naprawdę godne uwagi. Najlepsze brownie jakie do tej pory jadłam zrobiła Agnieszka. Genialna kobieta! Nie tylko w kuchni :). Jednak ja poszukiwałam brownie bez jajek i mąki pszennej. Całkiem mi się to poszukiwanie udało.

składniki:
150 g masła klarowanego
30 g masła orzechowego
250-300 g gorzkiej czekolady min. 70%
3 kopiaste łyżki rozdrobnionych płatków owsianych, namoczonych w pół szklanki gorącej wody
50 g ksylitolu
3 łyżki miodu
laska wanilii
135 g mąki ryżowej
szczypta soli
1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich

Piekarnik nagrzewam do 170 stopni. Tortownicę nacieram masłem klarowanym i wykładam papierem do pieczenia.
Do rozgrzanego, klarowanego masła dodaję 150-200 g czekolady i pozwalam się jej roztopić na małym ogniu.
W oddzielnej misce miksuję płatki owsiane z ksylitolem, miodem i wanilią. Po chwili dodaję do nich czekoladę i miksuję na gładką masę.
Dodaję mąkę, sól oraz orzechy. Wszystko dobrze mieszam i wykładam na blachę. Resztę czekolady rozdrabniam nożem i rozkładam na wierzchu ciasta.
Wstawiam do piekarnika nagrzanego do 170 stopni i piekę około  35 minut.
dodałam trochę czekolady
a później jeszcze trochę :)
przygotowałam ciasto
no i upiekłam ;) całkiem wyszło <3