Dadong robi robotę zawsze. Okazało się, że placki mu dorównały! Po zjedzeniu przez Gutka 6 sztuk (słownie: sześciu sztuk;)) usłyszałam: "Dziękuję bardzo, dziękuję serdecznie, było pysznie, mniam." Czyli jutro robię drugie <3.
Placki są proste jak barszcz. W zasadzie są prostsze niż barszcz.
składniki:
250 - 300 g jogurtu greckiego
1 i 1/3 szklanki mąki orkiszowej
2 jajka
2 roztopione łyżki masła klarowanego
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka brązowego cukru
szczypta soli
owoce - u mnie dziś truskawki (serduszka) i kiwi
przygotowanie:
W misce miksuję jogurt z jajkami i roztopionym masłem. Gdy uzyskam jednolitą konsystencję dodaję cukier, mąkę z sodą, proszkiem do pieczenia i solą. Miksuję do osiągnięcia gładkiej masy.
Na rozgrzaną patelnię naleśnikową (bez tłuszczu) nakładam po 1 łyżce ciasta. Na mojej mieszczą się 4 placki. Zostawiam małe odstępy między nimi, gdyż placki jeszcze urosną. Smażę na średnim ogniu. Gdy widzę, że nieco podrosły układam po kilka plasterków owoców - 3 - 4 sztuki.
Gdy widzę, że są przyrumienione, obracam je na drugą stronę. Po krótszej, niż poprzednio chwili, ściągam je z patelni. Aby usmażyć kolejną porcję wycieram patelnię papierowym ręcznikiem i robię kolejne.
Podaję z owocami, jogurtem grecki, syropem z agawy lub klonowym i mięta.
I wtedy słyszę "Mamusia, zrobisz kolejne?" <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz